Warzecha: Zaskoczyła mnie decyzja MKiDN. Jest bardzo dziwna
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zlikwidowało Departament Restytucji Dóbr Kultury. Agenda ta zajmowała się odzyskiwaniem dzieł sztuki zagrabionych z Polski m.in. przez Niemców podczas II wojny światowej. Funkcje, które pełniła miały zostać rozparcelowane pomiędzy inne komórki resortu.
MKiDN likwiduje departament Restytucji Dóbr Kultury
Sprawę nagłośniło Radio Wnet. W rozmowie z rozgłośnią historycy sztuki prof. Joanna M. Sosnowska i prof. Jerzy Miziołek negatywnie ocenili decyzję MKiDN. Sosnowska wyraziła przekonanie, że ktoś musiał kierować takim posunięciem z tylnego siedzenia, bo minister Hanna Wróblewska, która jest historykiem sztuki, samodzielnie nie podjęłaby takiej decyzji.
Podobnie krytycznego zdania jest także Łukasz Warzecha, który gościł w Radio Wnet w środę. Prowadzący Tomasz Wybranowski zwrócił uwagę, że do likwidacji doszło po spotkaniu Wróblewskiej z niemiecką minister Klaudią Roth 2 lipca. Publicysta tygodnika "Do Rzeczy" przyznał, że zaskoczyła go wiadomość o decyzji MKiDN. Zastrzegł, że na razie nie ma jeszcze wiedzy, czy na miejsce departamentu stworzone zostanie inne ciało, czy system odzyskiwania skradzionych dóbr kultury.
Dzień wcześniej Konrad Mędrzycki z Radia Wnet poinformował, że MKiDN nie skorzystało z zaproszenia do studia celem porozmawiania o sprawie, tłumacząc to natłokiem zajęć i wskazując, że decyzja została podjęta w związku z trwającą restrukturyzacją.
Warzecha: Bardzo dziwna, zagadkowa decyzja
Warzecha zwrócił uwagę, że jeżeli dany departament funkcjonuje od długiego czasu, jak ma to miejsce w tym przypadku, to zbierają się w nim ludzie z konkretnym doświadczeniem. – To jest bardzo specyficzna dziedzina, która wymaga doświadczenia, jak się poruszać w świecie konkretnie restytucji dóbr kultury. Są państwa, gdzie taki departament z pewnością nie byłby konieczny, bo państwa te nie zostały w toku swojej historii pozbawione dóbr kultury, tak jak my zostaliśmy – powiedział Warzecha.
Publicysta przypomniał, że kwestia skradzionych dóbr kultury dotyczy nie tylko niemieckiej i sowieckiej okupacji, ale sięga także czasów dawniejszych, m.in. potopu szwedzkiego, kiedy skala grabieży także była ogromna. – Często jest tak, że dobra kultury są restytuowane nawet po kilkuset latach. […] Muzeum w Uppsali to jest miejsce, gdzie całkiem spora liczba tego typu obiektów się znajduje i tutaj naprawdę nie ma się z czego śmiać – powiedział Warzecha.
Publicysta zwrócił uwagę, że akurat Polska jest w gronie krajów, które straciły w toku swoich historii wyjątkowo dużo dóbr kultury. – Jeżeli mieliśmy departament w ministerstwie, gdzie ludzie mieli już doświadczenie i wiedzieli, jak się za te sprawy zabierać, to rozwiązywanie go, rozpraszanie tych ludzi po innych departamentach, wydaje mi się bardzo dziwną i zagadkową decyzją – podkreślił.